Iker
Zdenerwowany
szedłem szybkim krokiem w stronę dziewczyn. Nie zauważyły mnie od razu, więc
nadal wymieniały między sobą ostre zdania, a raczej praktycznie na siebie
wrzeszczały…
- Nawet do niego nie pasujesz! Lepiej wracaj na swoją wieś
do tej obrośniętej brudem stajni! – krzyknęła Sara, zbliżając się do Julie. –
Zrozum, u boku sławnego piłkarza jest miejsce dla sławnej osoby, a nie parobka!
Stanąłem jak wryty i popatrzyłem w totalnym szoku na Hiszpankę.
Naprawdę była zdolna powiedzieć coś takiego? Po kilku sekundach znowu poczułem
ogromną złość. Podszedłem do kobiet, zatrzymując się przy boku Julie. Dopiero
wtedy obie zauważyły moją obecność. Objąłem jedną ręką Polkę w pasie i ku mojemu
zaskoczeniu poczułem jak lekko drży. Oczywiście to jeszcze bardziej wpłynęło na
moją reakcję.
- Co tu się do cholery dzieje?! – zapytałem przez zaciśnięte
zęby, spoglądając wściekle na Sarę.
- Kotku, to jakieś nieporozumienie. – odparła, a ja poczułem
jak Julie napina mięśnie.
- Po pierwsze, nie mów do mnie „kotku”. – zacząłem, mocniej przytrzymując
Polkę. – A po drugie, zostaw Julie! Nie obwiniaj jej za to, że coś pomiędzy
nami się skończyło.
- Iker nie musisz… - usłyszałem głos Julie, lecz przerwałem
jej.
- Muszę, bo inaczej to się nigdy nie skończy. – następnie
przeniosłem z powrotem wzrok na Sarę. – Daj już sobie spokój, naprawdę. Zajmij
się swoim życiem i pozwól mi na to samo.
- To jeszcze nie koniec! Zniszczę Was. A Ty Casillas
będziesz błagał, żebym do Ciebie wróciła!
W tym momencie zrobiło się wokół nas zamieszanie. Kilku
dziennikarzy podbiegło z aparatami, robiąc nam zdjęcia. Oczywiście Sara była chętna
do udzielenia wywiadu, lecz uprzedziłem ją i zwróciłem się głośno do mojej
towarzyszki.
- Kochanie, wracajmy na salę. Trener chce Cię poznać. – uśmiechnąłem
się do niej.
Julie skinęła głową i ruszyliśmy przed siebie. Jeden z
reporterów zaczął zadawać mi mnóstwo pytań typu „a co ze związkiem z panną
Carbonero?”, lecz zbyłem go krótkim „bez komentarza”. Gdy znaleźliśmy się obok
chłopaków, poprosiłem Crisa na bok.
- Czy możecie przeprosić trenera w moim imieniu i wyjaśnić
jaka jest sytuacja? – wskazałem na Polkę. – Zabiorę ją do domu, wiadomo jak
teraz się czuje…
- No jasne! – Portugalczyk przyjacielsko przytrzymał mnie za
ramię. – To dobry pomysł, wracajcie do domu. A tu będzie wszystko pod kontrolą.
- Oj, chyba nie do końca. – powiedziałem, patrząc na wymachującą
rękoma w oddali Sarę, po czym westchnąłem głośno. – Dzięki. – uśmiechnąłem się
do przyjaciela.
Następnie razem z Julie pożegnaliśmy się z chłopakami i
wsiedliśmy do mojego auta. Całą drogę przejechaliśmy w milczeniu. Co jakiś czas
zerkałem na towarzyszkę i po prostu widziałem, że nie ma ochoty na rozmowę. Gdy
zaparkowałem przed domem, wysiadła z samochodu i po chwili weszła do domu.
Odczekałem kilka minut, próbując choć trochę się uspokoić, po czym także
opuściłem auto i ruszyłem w stronę budynku. Znalazłem ją w salonie. Siedziała
na kanapie, trzymając w dłoni kieliszek wypełniony alkoholem.
- Wina? – uniosła wzrok na mnie, po czym upiła spory łyk
trunku.
- Chętnie. – powoli podszedłem do kanapy, usiadłem obok
Polki, a następnie wziąłem od niej drugi kieliszek, dziękując skinieniem głowy.
- Przepraszam. – rzekłem chwilę później.
- Nie masz za co.
- Mam, bo to przeze mnie. To znaczy gdyby nie ja, to nie byłoby
takiej sytuacji.
- Przecież nie dało się do końca przewidzieć jak zareaguje
Sara. – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do mnie delikatnie. – Braliśmy
pod uwagę, że tak może być.
Opróżniłem zawartość swojego kieliszka za jednym razem i
odstawiłem go na ławę.
- Ale mam nadzieję, że nie wzięłaś na poważnie jej głupiego
gadania.
- Może ona miała rację. – powiedziała, wpatrując się w
kieliszek.
- Słucham?! Jak to? – zacząłem przyglądać jej się ze
zdziwieniem.
- Coś w tym jest, że sławny piłkarz powinien pokazywać się z
osobą, która też coś znaczy.
- Julie, Ty chyba nie mówisz poważnie?!
Nie odpowiedziała, tylko dopiła wino i powoli wstała.
Patrzyłem na nią w osłupieniu przez chwilę, po czym ponownie się odezwałem.
- Julie?
Odwróciła się w moją stronę i czekała, nie odzywając się
nadal.
- Sara nie ma racji. – ciągnąłem. – To nie ma dla mnie żadnego
znaczenia, naprawdę.
- Pójdę już spać. – odparła po chwili i uśmiechnęła się. –
Dobranoc.
Chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale ostatecznie rozmyśliłem
się i tylko patrzyłem jak wychodzi, kierując się do sypialni. I to była gościnna
sypialnia, a nie moja. Ale czego mogłem się spodziewać po tych wszystkich
wydarzeniach tego dnia?
Julie
Nie byłam w
stanie zasnąć, więc po dłuższym czasie udałam się do kuchni. Przesiedziałam na
kuchennej szafce dobre dwie godziny, wpatrując się w okno. Nadal miałam na
sobie sukienkę, gdyż nawet nie przyszło mi do głowy, by przebrać się w piżamę.
Siedziałam, zastanawiając się nad tym, co się zdarzyło. Oczywiście nie chciałam
oddalać się od Ikera, ale moja podświadomość podsunęła mi myśl, że powinnam. A
przede wszystkim, że muszę wyjechać z Madrytu, bo tu nie potrafię podjąć w
pełni rozsądnej decyzji. Przeniosłam swój wzrok na ścienny zegar – 2:30.
Westchnęłam, po czym ponownie spojrzałam w okno. Byłam tak zamyślona, że nawet
nie zauważyłam, kiedy Hiszpan wszedł do kuchni. Zdałam sobie sprawę z jego
obecności dopiero, gdy zaczął do mnie podchodzić. Zdążyłam tylko zauważyć, że
ma na sobie koszulkę i spodenki, więc on jednak chyba zachował zdrowy rozsądek,
skoro pomyślał o zmianie ubioru.
- Dlaczego nie śpisz? – zapytał, zatrzymując się przede mną.
Zsunęłam się z szafki i chciałam go wyminąć, lecz on
spodziewał się tego i zbliżył się jeszcze bardziej, opierając swoje dłonie na blacie
oraz uniemożliwiając mi tym samym wydostanie się.
- Po prostu nie jestem senna. – wzruszyłam lekko ramionami,
omijając go wzrokiem.
- Chcesz mnie teraz unikać?
Spojrzałam w jego brązowe oczy i próbowałam cokolwiek z nich
wyczytać. Co ja usłyszałam w jego głosie? Zawód? Smutek? Ból?
- Nie. – odpowiedziałam po dłuższej chwili, po czym wtuliłam
się w niego.
Objął mnie w pasie i oparł głowę o moje ramię. Odchyliłam
się delikatnie, by uśmiechnąć się do niego, po czym pocałowałam go długo i
namiętnie.
- Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. – dotknęłam dłonią
jego policzka, a on się uśmiechnął.
- Chodź do mnie spać.
Pociągnął mnie w stronę swojej sypialni, a gdy już się tam
znaleźliśmy, zaczął mnie całować. Po dłuższej chwili poczułam jak kładzie jedną
dłoń na mojej nodze i przesuwa ją w stronę uda. Przez moje ciało przeszedł
przyjemny dreszcz. Pieściłam jego język swoim, ciesząc się tą chwilą. Hiszpan
delikatnie uniósł do góry moją sukienkę, przy czym nadal masował moje udo, a
drugą ręką przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. Nie zastanawiając się ani
chwili, wsunęłam swoje dłonie pod jego koszulkę. Długimi paznokciami delikatnie
drapałam jego tors i nie przestawałam całować go zachłannie. Przez dłudzy
moment powtarzaliśmy nieustannie nasze czynności. Po jakimś czasie poczułam jak
Iker powolnym ruchem rozsunął sukienkę. Następnie położył dłonie na moich
ramionach i oderwał się od moich ust. Delikatnie zaczął zsuwać ze mnie ubranie,
dokładnie przyglądając się mojemu ciału. Kiedy ta część garderoby znalazła się
już na podłodze, pociągnął mnie delikatnie za dłoń, a ja zrobiłam krok w stronę
mężczyzny, zostawiając tym samym sukienkę za sobą. Bramkarz jeszcze raz
zlustrował moje ciało, po czym jedną ręką objął mnie w pasie, a drugą
przejechał powoli po moim brzuchu.
- Mieliśmy iść spać. – uniosłam brwi w górę z lekkim
rozbawieniem.
- Mhm. – mruknął w odpowiedzi, a następnie wpił się w moje
usta, rozchylił je językiem i całował namiętnie.
Nie będąc ani chwili dłużna, złapałam jego koszulkę w dłonie
i szybkim ruchem ściągnęłam ją z Hiszpana. Moje dłonie sprawnie wędrowały po
jego nagich plecach. Odchyliłam delikatnie głowę, gdy pieścił ustami moją szyję.
Już w tamtym momencie odłączyłam się od rzeczywistości, w pełni poddając się
dotykowi mężczyzny. W pewnej chwili Iker delikatnie popchnął mnie na łóżko, a
ja oczywiście pociągnęłam go za sobą. Szybko pozbyliśmy się bielizny, błądząc
dłońmi po naszych ciałach i całując się nieustannie. Po długich pieszczotach w
końcu złączyliśmy swe ciała w jedność. Fale rozkoszy przychodziły jedna za
drugą wraz z każdym naszym ruchem. Sypialnię Hiszpana wypełniły ciche jęki. Zatraciliśmy
się w sobie na dobre, zapominając o całym świecie. Liczyliśmy się tylko my, dając
nawzajem sobie to, co najlepsze. Zagryzłam mocno dolną wargę, gdy jednocześnie doznaliśmy
spełnienia.
Leżałam obok Ikera wtulona w jego rozgrzane ciało.
Delikatnie musnęłam jego tors ustami, na co zareagował leniwym mruknięciem. Otworzył
powoli oczy i uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Co powiedziałaś wtedy małemu Crisowi?
Zmarszczyłam lekko brwi, spoglądając na niego.
- Ale kiedy? – zapytałam w końcu, wpatrując się w jego brązowe
oczy.
- No wtedy jak czytałaś mu bajkę na dobranoc. – delikatnie
kreślił kółka na mojej łopatce, a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową.
- I tak Ci nie powiem. – uśmiechnęłam się szeroko z
rozbawienia.
Hiszpan przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie tak, że znajdowałam
się na nim. Patrzyłam w jego oczy z nieukrywanym, łobuzerskim uśmiechem na
twarzy.
- Panno Julio, czyżby naśmiewała się pani ze mnie? –
powiedział, starając się poprawnie wypowiedzieć moje polskie imię, czym jeszcze
bardziej mnie rozśmieszył.
- Nie, ani trochę. – odpowiedziałam z powagą, lecz już po
chwili zaśmiałam się szczerze.
- I tak mi w końcu powiesz, co wtedy odpowiedziałaś.
Po tych słowach pocałował mnie namiętnie i takim sposobem
zaczęliśmy od nowa cieszyć się sobą nawzajem.
Iker
Obudziłem
się, powoli otwierając oczy. Od razu spostrzegłem, że leżąca obok mnie Polka
już nie śpi. Wtuliłem się w nią, ponownie zachwycając się jej miękką i
aksamitną skórą.
- Która godzina? – zapytałem, czując jak bawi się moimi
włosami.
- Coś przed 10:00.
- Czyli trzeba wstawać?
- Mhm. – mruknęła w odpowiedzi i nie przerywała swej
czynności.
- No to jeszcze pięć minut.
Zaśmialiśmy się oboje, po czym ucałowałem ją w okolicy
brzucha. Kiedy już wstaliśmy, wzięliśmy szybki prysznic, a następnie zajęliśmy
się szykowaniem śniadania. Akurat smarowałem kromki chleba masłem, gdy przyszedł
SMS do Polki. Odczytała go, po czym z uśmiechem na twarzy odpisała coś i wyjęła
z lodówki żółty ser.
- Mogę wiedzieć kto taki napisał, że tak się ucieszyłaś? –
zapytałem, spoglądając na nią.
- Mateo. – uśmiechnęła się i dokończyła robić kanapki.
- A Mateo to…?
- Barman, który pracuje w tym klubie co często bywałam.
- Ach, ten… - postawiłem talerz ze śniadaniem na stole i zająłem
jedno miejsce. – Co takiego od Ciebie chciał?
- Nic. – wzruszyła ramionami i usiadła naprzeciw mnie, po
czym od razu wzięła się za jedzenie. – Po prostu się zaprzyjaźniliśmy.
Wziąłem z niej przykład i także zacząłem zajadać się
kanapkami.
- Mhm. A co z Michael’em?
Julie popatrzyła na mnie przez dłuższą chwilę, po czym
odłożyła powoli trzymaną w dłoni kanapkę.
- Nie mam pojęcia. – zaczęła. – Powinniśmy porozmawiać, bo
do tej pory zachowujemy się jak dzieci, cały czas się omijając. Poza tym muszę wiedzieć,
czy nadal chce żebym u niego pracowała. Przecież nie będę u niego siedziała,
jeśli on tego nie chce.
- To nie możesz do niego zadzwonić i porozmawiać?
- A nie lepiej byłoby to załatwić w cztery oczy? – zapytała.
- A musisz już wyjeżdżać?
– rzekłem ze smutkiem, patrząc w jej oczy, a ona zaśmiała się cicho.
- Ciebie też nie mogę wykorzystywać!
- Możesz. – uniosłem brwi i uśmiechnąłem się łobuzersko. –
Całkowicie pozwalam.
- Nie w tym sensie głupolu!
Roześmialiśmy się jednocześnie, a potem dokończyliśmy nasze śniadanie.
Kiedy już pozmywaliśmy i odstawialiśmy naczynia, zaczęliśmy zastanawiać się jak
możemy spędzić ten dzień. Ustaliliśmy, że Polka zostanie jeszcze jeden dzień u
mnie, a potem poleci na wyspę, omówi wszystko z Michael’em i wtedy zadecydujemy
co dalej. Do treningu pozostało mi kilka godzin, więc postanowiłem zabrać Julie
w kilka ciekawych miejsc w Madrycie. Jednak nie było mi dane to zrobić. Gdy
tylko powiedziałem jej o tym pomyśle, usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi.
Kiedy je otworzyłem, ujrzałem kilkoro chłopaków z drużyny. Zaprosiłem ich do środka.
Od razu zauważyłem, że coś jest nie tak…
- Obawiamy się, że popsujemy Wam resztę dnia, ale musimy Wam
to pokazać. – zaczął bez zbędnych wstępów Xabi Alonso.
- Ale co takiego? – Julie obrzuciła go zaniepokojonym
spojrzeniem.
- Patrzcie. – Hiszpan podał mi jeden egzemplarz sławnego dziennika
piłkarskiego. – Dziesiąta strona.
Spojrzałem na niego z niepokojem, po czym otworzyłem gazetę
na podanej przez przyjaciela stronie. Polka podeszła do mnie szybkim krokiem.
Od razu rzuciło nam się w oczy zdjęcie, na którym znajdowała się Julie z małym
Crisem. Siedzieli na ławce w parku, akurat kobieta pochylała się nad chłopcem i
chyba poprawiała mu kurtkę. Na początku strony widniał duży nagłówek: „Czyżby największy gwiazdor Realu Madryt
miał romans?!”. Był także krótki tekst, gdzie reporter zapewniał, że
„brunetka ze zdjęcia” na pewno nie pochodzi z rodziny Ronaldo. I że nie raz
była widziana z jego synem.
- To chyba jakiś żart?! – jako pierwsza odezwała się Julie.
– Przecież mogę być na przykład jego opiekunką! Dlaczego od razu zakładają
romans?!
- Świat mediów. – mruknął Sergio, kręcąc powoli głową.
- A co na to Cris? – spojrzałem na nich uważnie.
- Wkurzył się, ale oczywiście nie na Was tylko na tych
durni. – wskazał na gazetę Xabi. – Poinformował o wszystkim Irinę, żeby była
przygotowana, gdyby media ją złapały. No i teraz pojechał do wydawnictwa, żeby napisać
sprostowanie.
Kiwnąłem głową na znak zrozumienia, po czym westchnąłem głośno
i odłożyłem gazetę.
Julie
Chodziłam
zdenerwowana po całym pokoju. Zdenerwowana? No dobra, raczej wściekła.
- Ale jak oni w ogóle Was znaleźli? – Khedira skierował
swoje pytanie do mnie. – Nie widziałaś kogoś podejrzanego?
W tym momencie przypomniał mi się mężczyzna, który
obserwował nas w parku. Wprawdzie nie zauważyłam u niego żadnego aparatu, ale
ci dziennikarze mieli przecież teraz tyle możliwości…
- Chyba wiem kiedy to było. – zaczęłam i opowiedziałam im tamtą
sytuację. – Przez ten wyjazd do Madrytu zapomniałam Wam o tym powiedzieć. – rzekłam
na zakończenie.
- Przykro mi, ale to jeszcze nie koniec złych wieści. –
odezwał się Xabi.
Wymieniliśmy z Ikerem przerażone spojrzenia, a następnie
przenieśliśmy wzrok na Hiszpana.
- Co masz na myśli? – zapytał bramkarz.
- Gazeta, którą widzieliście to wydanie sprzed tygodnia. –
odpowiedział. – A ta jest dzisiejsza. – podał nam kolejne czasopismo.
Tym razem nie musieliśmy otwierać gazety. Już na okładce
widniało zdjęcie z wczorajszej, charytatywnej imprezy. Iker obejmował mnie w
pasie, a naprzeciw nas stała Sara. Już na pierwszy rzut oka było widać, że
Hiszpanka z bramkarzem prowadzą zaciętą dyskusję. Uwagę przykuwał także ogromny
nagłówek: „Szok! Znana dziennikarka sportowa
poniżona przez sławnego bramkarza! Czy to koniec ich związku?”. Poczułam
jak złość przypływa do mnie z jeszcze większą siłą niż kilkanaście minut temu.
- Ja wiedziałam, że media nie dają Wam żyć. No ale aż tak?!
– rzuciłam gazetę na stolik. – Ona poniżona?! Naprawdę?!
- Teraz jeszcze zastanawiają się czy w końcu jesteś z
Crisem, czy z Ikerem. – powiedział Sergio.
- Nie wierzę, no normalnie nie wierzę… - odezwał się Iker.
- Kto jest odpowiedzialny za te durne artykuły? – zapytałam,
patrząc po kolei na każdego z chłopaków.
- W dużej mierze między innymi Sara Carbonero. – mruknął
Xabi.
- Że co?! Chyba uduszę ją własnymi rękoma! – krzyknęłam, nie
mogąc powstrzymać zdenerwowania. – Wczorajsze spotkanie z nią było bardzo
grzeczne w stosunku do tego, które się odbędzie.
- Trzeba coś z tym zrobić. – rzekł Sami.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilkanaście minut. W końcu
chłopaki musieli wracać do swoich domów także zaczęli się zbierać. Wraz z
Ikerem podziękowaliśmy im za szybkie poinformowanie nas o zaistniałej sytuacji.
W pewnym momencie poczułam jak bramkarz Królewskich stanął za mną i objął mnie
w pasie, zatrzymując swoje dłonie na moim brzuchu.
- A co Ty jesteś w ciąży?! – zapytał zszokowanym głosem
Alvaro Morata, patrząc w naszym kierunku.
- Co takiego?! – odparliśmy jednocześnie z Hiszpanem.
- No bo trzymasz Julie za brzuch. Myślałem, że spodziewacie
się dziecka.
- No to teraz wymyśliłeś! – powiedział Iker, po czym wszyscy
się roześmialiśmy.
- Spokojnie, nie jestem. – rzekłam, gdy już opanowałam się
nieco.
- A to by była kolejna sensacja dla naszych kochanych
dziennikarzy. – Sergio pokręcił z udawanym zawiedzeniem głową i westchnął.
Zaśmialiśmy się ponownie i pożegnaliśmy chłopaków. Oparłam
się o ścianę, kiedy Iker zamykał drzwi wejściowe. Następnie podszedł powolnym
krokiem do mnie i złożył na moich ustach długi pocałunek. Odwdzięczyłam mu się
tym samym, wplatając jedna dłoń w jego włosy.
- Przykro mi, że wplatali Cię w to wszystko. – odezwał się w
końcu, opierając swoje czoło o moje.
- Dokładnie wiedziałam, że coś wymyślą. To była tylko
kwestia czasu. I nie martw się, ja nie załamuję się tak łatwo, dam radę.
Hiszpan uśmiechnął się w odpowiedzi i ponownie zaczął mnie całować.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spojrzał w moje oczy z nieukrywaną radością.
- Wiem jak mogę Ci to wynagrodzić.
- Jak? – uniosłam jedną brew ciekawa, co wymyślił.
Wziął mnie za rękę, po czym zaczął iść powolnym krokiem w
kierunku swojej sypialni.
- A zgadnij, zgadnij… - zerknął na mnie z szerokim uśmiechem
na twarzy.
Zaśmiałam się głośno, po czym przyciągnęłam go do siebie i
pocałowałam zachłannie. W objęciach ruszyliśmy do pokoju Ikera.
~ ~ ~ ~ ~ ~
No to mamy trzynastkę.
Nie przedłużając, życzę Wam udanego weekendu!
Pozdrawiam serdecznie.
San Iker :)