Iker
W ostatniej
chwili podszedłem do Julie i złapałem ją w talii, powstrzymując tym samym przed
upadkiem. Nie zastanawiając się nawet, wziąłem ją na ręce i skierowałem się w stronę
wyjścia. Mówiła coś cichym głosem, lecz uświadomiłem sobie po chwili, że było
to zwykłe majaczenie. Gdy wyszedłem z klubu, podszedłem do jednej z taksówek, stojących
na parkingu. Kierowca od razu otworzył tylne drzwi, a ja położyłem Polkę na siedzeniach.
Sam usiadłem tak, że jej głowa leżała na moich kolanach. Podałem taksówkarzowi
adres willi, po czym przeniosłem wzrok na Julie. Spała w najlepsze, oddychając
nierównomiernie. W duchu dziękowałem Bogu, że zdążyłem przybyć do klubu na
czas. Wiedziałem już, że jej osłabianie było spowodowane ciągłym zmęczeniem i
nadmierną ilością alkoholu. Popytałem trochę i od osób trzecich dowiedziałem
się w końcu o nowym stylu życia Polki.
- Mam nadzieję, że mogę liczyć na dyskrecję? – zapytałem,
podając taksówkarzowi pieniądze za przejazd wraz z niezłym bonusem. – Iker Casillas
nie jechał tą taksówką z żadną dziewczyną.
- Ma się rozumieć. Ja o niczym nie wiem.
- Dziękuję. – powiedziałem, po czym wysiadłem z auta.
Oczywiście nie chodziło o to, że nie chciałem się przyznawać
do towarzystwa dziewczyny. Po prostu próbowałem ochronić ją przed dociekliwymi
dziennikarzami. Gdyby dowiedzieli się o tej sytuacji, prawdopodobnie nie dali
by jej spokoju. Ponownie wziąłem Polkę na ręce, a następnie ruszyłem w stronę
willi. Poczułem jak oplotła rękoma moją szyję, opierając przy tym głowę o moje ramię.
Wiedziałem, że robi to nieświadomie, ale i tak ten gest bardzo mnie ucieszył.
Po drobnych problemach z otwarciem drzwi, w końcu przekroczyłem próg domu.
- O, mamy gościa? – wyszeptała gosposia, wchodząc na
korytarz.
Kiwnąłem twierdząco głową i uśmiechnąłem się do niej, a następnie
zacząłem kierować się w stronę schodów.
- A może mogę w czymś pomóc?
- Nie, dziękuję.
Uśmiechnąłem się jeszcze raz w jej stronę, po czym zacząłem wchodzić
na górę. Starałem się nie obudzić Julie, ale chyba nawet niepotrzebnie się o to
martwiłem, bo Polka spała w najlepsze. W końcu wszedłem do swojej sypialni,
zamknąłem nogą drzwi, po czym podszedłem do łóżka i położyłem powoli dziewczynę.
Delikatnym ruchem zdjąłem z jej stóp obcasy i odłożyłem na podłogę. Miałem
jeszcze tylko jeden, mały problem… Co zrobić z sukienką? Zostawić czy raczej
zdjąć? Podrapałem się po głowie nie bardzo wiedząc co robić. Po dłuższej chwili
westchnąłem cicho, po czym pochyliłem się nad Julie i powolnym ruchem zacząłem rozsuwać
jej sukienkę. Miałem o tyle ułatwioną sytuację, że Polka leżała na boku, więc
nie było mi jakoś za bardzo trudno. Po kilku minutach w końcu udało mi się zdjąć
z niej tę część garderoby. Odłożyłem ubranie, spojrzałem na Julie i dosłownie
znieruchomiałem. Widok Polki w samej bieliźnie był nadzwyczaj pociągający. Przez
dłuższy moment bezwstydnie wpatrywałem się w jej szczupłe, opalone ciało. W
końcu uświadomiłem sobie, że chyba powinienem wyjść z pokoju. Ponownie
nachyliłem się nad Julie, by okryć ją kołdrą. Już miałem wykonać tę czynność,
gdy ona nagle powiedziała coś przez sen i złapała mnie za rękę. Popatrzyłem na
nią zdezorientowany, jednak nie odsunąłem się ani trochę.
I co ja mam teraz do cholery zrobić? – przeszło mi przez myśl,
lecz szybko podjąłem decyzję. Położyłem się za Julie tak, że obejmowałem ją tą
ręką, którą trzymała. Przykryłem nas kołdrą, po czym przysunąłem głowę do jej
karku. Zamknąłem oczy i po raz pierwszy od kilku dni zapadłem w spokojny sen.
Julie
Otworzyłam
powoli oczy, czując tępy ból głowy. Skrzywiłam się lekko, po czym zdałam sobie
sprawę, że nie leżę w łóżku sama. Czułam czyjś oddech na karku i rękę, która
mnie obejmowała. Zaczęłam trochę panikować. Co się wydarzyło wczorajszej nocy? Wzięłam
głęboki oddech, po czym odwróciłam się w stronę towarzysza.
- Iker?! – krzyknęłam, po czym szybko usiadłam, wpatrując
się w niego z niedowierzaniem.
- Co jest? – Hiszpan powoli otworzył oczy i spojrzał na mnie
zaspanym wzrokiem.
- Co ja tu robię?!
- Nie widzisz? Śpisz ze mną w łóżku. – odpowiedział ze
stoickim spokojem jak gdyby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.
- To wiem! Ale jak ja tu się znalazłam?!
- No zabrałem Cię z klubu i przyjechaliśmy do mnie.
Patrzyłam na niego przez dłuższy moment. Przeklinałam w
duchu, że akurat z tej nocy nic nie pamiętałam.
- A czy my…? – odezwałam się w końcu, lecz nie potrafiłam
dokończyć pytania.
- Tak, było cudownie. – odpowiedział z uśmiechem, po czym przeciągnął
się i z powrotem przeniósł wzrok na mnie.
Ja natomiast byłam w totalnym szoku. Jak do cholery mogłam
nie pamiętać tego, że się z nim przespałam?! Rozejrzałam się powoli po pokoju,
usiłując przypomnieć sobie choć jeden szczegół z wczorajszej nocy. Niestety na
marne. Spojrzałam ponownie na Hiszpana.
- Co Cię tak bawi? – zapytałam, gdyż patrzył na mnie, nie
kryjąc rozbawienia.
- Aj Julie, Julie…
- No co? – uniosłam jedną brew w górę, czekając na odpowiedź.
Hiszpan opowiedział mi dokładnie co wydarzyło się tej nocy.
- Czyli poza wspólnym leżeniem w łóżku nic nie było? – dopytałam,
gdy skończył mówić.
- Nie.
- Jak mogłeś mnie tak wkręcić?! – chwyciłam poduszkę i
uderzyłam nią Ikera, na co on zareagował śmiechem.
- Bo miałaś taką fajną minę kiedy nie mogłaś sobie nic przypomnieć.
– odparł po chwili z rozbawieniem.
- Zapamiętam to sobie Santo, oj możesz być tego pewny.
Przeniosłam swój wzrok w dół, po czym zdałam sobie sprawę z
jeszcze jednej rzeczy. Byłam w samej bieliźnie.
- Gdzie jest moja sukienka?
- W łazience. – odpowiedział znowu ze stoickim spokojem.
- Iker, ja pytam poważnie!
- A ja poważnie odpowiadam. – rzekł, po czym zaczął patrzeć
się prosto na mój dekolt.
Złapałam szybko kołdrę i podciągnęłam ją pod samą szyję.
- W takim razie przynieś mi ją, bo inaczej się stąd nie
ruszę.
- I o to chodzi. – zaśmiał się, przysuwając się do mnie. –
Nie martw się. I tak już dużo widziałem, rozbierając Cię w nocy
- Idiota! – rzuciłam z rozdrażnieniem, a on ponownie się zaśmiał.
Szybkim ruchem zrzuciłam z siebie kołdrę i ruszyłam w stronę
łazienki. Czułam na sobie przeszywające spojrzenie Ikera.
- Nie gap się tak na mój tyłek. – powiedziałam, po czym
uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam za sobą drzwi.
Po odprężającym prysznicu, założyłam sukienkę, która
rzeczywiście znajdowała się w łazience. Następnie rozczesałam włosy, używając
grzebienia Ikera i upięłam je w kok, w ten sam sposób co poprzedniego wieczoru.
Na koniec założyłam obcasy i zeszłam na dół, szukając Ikera. Skierowałam się do
kuchni, czując zapach smażonej jajecznicy.
- Dobrze, że już jesteś. – odezwał się Hiszpan, krzątając
się po pomieszczeniu. – Zaraz będzie śniadanie.
- Pomóc Ci? – zapytałam z uśmiechem.
- Nie, siadaj już. Za chwilę podaję.
Posłuchałam go i zajęłam miejsce przy małym stole. Stały już
na nim dwa kubki i dzbanek z kawą, więc nalałam dla nas gorącego napoju.
- Smacznego. – bramkarz postawił przede mną talerz z
jajecznicą i chlebem, a sam zajął miejsce naprzeciw mnie.
- Nawzajem. – odpowiedziałam, po czym zabraliśmy się do
jedzenia.
- To było pyszne! – powiedziałam, kończąc posiłek. – Nie wiedziałam,
że z Ciebie taki dobry kucharz. – zaśmiałam się.
- Cieszę się, że Ci smakowało.
- A jak się czuje Twój wujek? Operacja przebiegła pomyślnie?
- Tak. Dziękuję, że pytasz. – uśmiechnął się. – Jak na razie
wszystko jest w porządku, teraz trzeba tylko czekać aż poczuje się lepiej.
Kiwnęłam ze zrozumieniem głową, a następnie zabrałam ze
stołu talerze i zaczęłam je zmywać.
- A tak w ogóle gdzie są chłopaki? – zapytałam, wycierając
naczynia.
- Musieli już wracać do Madrytu, od jutra mają treningi. –
wyjaśnił Iker. – Jedynie Cris został. Irina miała przylecieć z małym i zostawić
go u nas, ale ostatecznie Cris po niego poleciał, bo ma chyba jeszcze jakąś
sprawę do załatwienia. Będą wieczorem.
- Rozumiem.
Odłożyłam talerze i kubki na miejsce, po czym uśmiechnęłam
się szeroko do bramkarza. Odpowiedział tym samym, a następnie podszedł powoli
do mnie.
- Co powiesz na spacer po plaży? – zapytał, spoglądając w
moje oczy.
- Świetny pomysł! A później możemy iść do Twojego wujka.
- No to ustalone, chodźmy.
Na miejsce dojechaliśmy taksówką. Plaża była wypełniona dużą
ilością turystów, co zresztą wcale nas nie zdziwiło, gdyż pogoda była wprost
idealna. Na początku Iker rozdał kilka autografów, a następnie ruszyliśmy przed
siebie wzdłuż linii wody. Szliśmy tak przez dłuższy czas w milczeniu,
zachwycając się pięknymi widokami wyspy.
- Szkoda, że nie mam przy sobie stroju kąpielowego. –
przerwałam ciszę. – Następnym razem koniecznie musimy popływać.
- A czy Twój strój kąpielowy odkrywa więcej ciała niż
bielizna?
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, nie bardzo wiedząc
dlaczego o to pyta.
- Bo jeśli tak, to teraz kolejnym krokiem jest zobaczenie
Cię w nim. Wiesz, tak po kolei…
- Iker! – krzyknęłam, przerywając mu, a następnie
szturchnęłam go w bok.
Roześmiał się tylko, spoglądając na mnie. Po pewnym czasie doszliśmy
do budki z lodami. Oczywiście nie mogliśmy się powstrzymać, więc ja wybrałam
dla siebie czekoladowe, natomiast Iker waniliowe. Usiedliśmy przy stoliku i
zajadaliśmy się nimi, rozmawiając przy tym.
- Ci faceci cały czas się na Ciebie patrzą. – stwierdził w
pewnej chwili.
Obejrzałam się w kierunku, gdzie stali trzej mężczyźni.
Uśmiechnęli się do mnie, na co odpowiedziałam im tym samym.
- I co z tego? – wzruszyłam lekko ramionami, zwracając się
do Ikera.
- Nic. – uciął krótko.
Nagle przyszedł mi do głowy pewien plan… Chciałam trochę podroczyć
się z Hiszpanem za dzisiejszy poranek i chyba już wiedziałam jak to zrobić.
Kiedy skończyłam jeść loda, wstałam i zwróciłam się do niego.
- Idę przynieść nam coś do picia. - rzekłam i nie czekając na odpowiedź, ruszyłam
w stronę stoiska z napojami, gdzie stali także ci trzej mężczyźni. Zamówiłam
dwie lemoniady, po czym uśmiechnęłam się do nich i czekałam na napoje. Oni zaś
zamienili ze sobą kilka słów, a następnie jeden z nich podszedł do mnie i się
przedstawił. Tak zaczęliśmy krótką pogawędkę i chyba nawet mogłabym go ocenić
jako ciekawego faceta, gdyby nie komplementy, którymi zaczął mnie zasypywać, a
od których mnie zaczęło aż mdlić. Zachowywałam jednak pozory i zmusiłam się do
uśmiechu i radosnego przytakiwania. Kątem oka zerknęłam na siedzącego przy
stoliku Ikera. Spoglądał na nas wściekłym spojrzeniem, nie kryjąc nawet
niecierpliwości. Starałam się powstrzymywać od śmiechu i w sumie nieźle mi to
wychodziło. W końcu wzięłam dwie szklanki i pożegnawszy się z mężczyzną,
wróciłam do stolika.
- Przepraszam, że tak długo. Zagadałam się troszeczkę. –
powiedziałam, stawiając przed nim lemoniadę.
- Właśnie widziałem. – rzekł, po czym upił łyk zimnego
napoju. – Co on chciał od Ciebie?
- Nic takiego. – wzruszyłam ramionami. – Tak tylko rozmawialiśmy.
A, no i dał mi swój numer telefonu, może pójdziemy do klubu, bo coś mówił, że
chodzi do tego samego co ja.
- Co takiego?! I Ty się zgodziłaś?
- A czemu miałabym odmówić? – uniosłam jedną brew w górę,
spoglądając na poirytowanego Hiszpana.
- Przecież nawet go nie znasz!
- No to zapoznam.
- Znalazł się podrywacz od siedmiu boleści. – rzucił ze
złością.
A ja nie umiejąc się dłużej powstrzymać, wybuchnęłam śmiechem.
Uspokoiłam się po chwili, a widząc zdziwioną twarz Ikera, wytłumaczyłam, że z
chłopakiem zamieniłam zaledwie kilka słów.
- Nawet mi się nie podobał. – zakończyłam z uśmiechem.
- No to dlaczego resztę zmyśliłaś?
- Jak to dlaczego? Jesteśmy kwita. W końcu odegrałam się za
dzisiejszy ranek. – odpowiedziałam z nieukrywaną radością.
Popatrzył na mnie, po czym pokręcił ze zrezygnowaniem głową
i po prostu się zaśmiał.
Iker
Gdy
dokończyliśmy nasze lemoniady, udaliśmy się na postój taksówek i pojechaliśmy jedną
z nich do szpitala. Z wujkiem porozmawialiśmy zaledwie piętnaście minut, gdyż
odurzony lekami po prostu zasnął. Ale cieszył się bardzo, że przyprowadziłem ze
sobą Julie. Po krótkiej rozmowie z lekarzem wyszliśmy z budynku. Nadchodziła
pora obiadowa, dlatego poszliśmy do pobliskiej pizzerii, złożyliśmy zamówienie
i rozmawialiśmy.
- Chciałam Ci podziękować za wczoraj. – odezwała się, patrząc
z lekkim zawstydzeniem. – Mało pamiętam, ale doceniam to, że mi pomogłeś.
- Nie ma za co. – uśmiechnąłem się do niej. – Nie chcę się
za bardzo wtrącać, ale nie uważasz, że powinnaś trochę więcej odpoczywać?
- Tak. Ostatnio prowadziłam chyba zbyt intensywny tryb życia.
– odpowiedziała, po czym westchnęła.
- A czy to przypadkiem nie przez tamtą sytuację ze mną?
- Nie! To znaczy może troszeczkę… - upiła łyk coli, po czym
kontynuowała – Po prostu musiałam poukładać sobie kilka spraw w głowie, a taki
sposób zawsze wydaje się najlepszy.
- Ale mogłaś też przyjść i porozmawiać ze mną.
- Tak, wiem. I przepraszam, że nie odbierałam od Ciebie
telefonów.
Oparłem rękę o stolik i położyłem swoją dłoń na jej,
uśmiechając się przy tym. Po chwili kelner przyniósł pizze. Niechętnie zabrałem
rękę, po czym zaczęliśmy nasz posiłek.
Szybko zapomnieliśmy o niezręcznym temacie rozmowy i
opowiadaliśmy sobie różne, śmieszne sytuacje, które kiedyś nas spotkały. Czułem
się świetnie w towarzystwie Polki, zupełnie jakby wszystkie problemy nagle
zniknęły. Po obiedzie ruszyliśmy powolnym krokiem przed siebie. W pewnym
momencie poczułem wibracje telefonu w kieszeni. Wyciągnąłem go, myśląc, że to
może Cristiano. Jednak z zaskoczeniem ujrzałem połączenie od kogoś innego.
Wpatrywałem się w wyświetlacz, idąc nadal przed siebie.
- Nie odbierzesz? – odezwała się Julie.
Spojrzałem na nią, po czym zerknąłem jeszcze raz na urządzenie
i schowałem je do kieszeni.
- Nie.
- To Sara, prawda? – spojrzała na mnie uważnie.
- Skąd wiesz?
- Kobieca intuicja. – uśmiechnęła się lekko, wzruszając
ramionami. – Dlaczego nie odebrałeś?
- Bo uważam, że nie mam z nią o czym rozmawiać. – popatrzyłem
w jej oczy, lecz ona po dłuższej chwili odwróciła wzrok.
Szliśmy jakiś czas w milczeniu. Niestety tym razem była to trochę
niezręczna cisza. Nagle przypomniało mi się, że miałem poruszyć pewien temat.
- Mam do Ciebie takie pytanie… I zarazem prośbę. – odezwałem
się, patrząc na nią.
- O co chodzi?
- Za kilka dni w Madrycie jest taka impreza charytatywna. – zacząłem.
– Za uzbierane pieniądze kupimy żywność dla potrzebujących ludzi w Afryce.
- Rozumiem. – uśmiechnęła się. - I?
- No i czy chciałabyś wybrać się ze mną na tę imprezę?
Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a po chwili uśmiechnęła
się szeroko.
- To bardzo miłe, że o mnie pomyślałeś, dzięki. – rzekła, po
czym przybrała bardziej poważny wyraz twarzy. – Ale obawiam się, że nie mogę
tam iść.
- Dlaczego?
Stanęła przede mną, utrzymując kontakt wzrokowy.
Znajdowaliśmy się przed willą mojego wujka.
- Bo to nie jest dobry pomysł. Dziennikarze zasypią Cię
pytaniami, kogo przyprowadziłeś i kim dla Ciebie jestem.
- I co z tego? – wzruszyłem ramionami.
- I Sara tam będzie. No po prostu skończy się to jakimś
zamieszaniem. – westchnęła głośno.
- Damy radę. – uśmiechnąłem się, po czym nie zastanawiając
się ani chwili, pocałowałem ją długo i czule. – To jak, pójdziesz ze mną?
- Pójdę. – przewróciła oczami i zaśmiała się szczerze.
- Ale jest coś jeszcze. – złapałem ją za rękę i pociągnąłem
w stronę domu.
Kiedy weszliśmy do budynku, od razu skierowałem się w stronę
salonu. Puściłem jej dłoń, po czym otworzyłem szafę i wyjąłem z niej niedawno
zakupioną sukienkę.
- To dla Ciebie. – podałem jej trzymaną rzecz.
- Ale jak to? Co to jest? – zapytała kompletnie
zdezorientowana.
- Zobacz.
Popatrzyła na mnie uważnie i po chwili rozsunęła pokrowiec.
Spoglądała z niedowierzaniem to na mnie, to na sukienkę.
- Niemożliwe. Przecież to ta sama, która…
- … Tak bardzo Ci się podobała. – dokończyłem za nią, uśmiechając
się szeroko.
- Iker, ja nie mogę tego przyjąć.
- Słucham? Dlaczego?
- Przecież to kosztowało majątek!
- Oj tam, no co Ty. – machnąłem ręką, na co ona
odpowiedziała piorunującym spojrzeniem. – Możesz ją włożyć na imprezę, ale nie
musisz. Po prostu chciałem sprawić Ci przyjemność. Proszę, weź ją.
Polka popatrzyła na mnie przez dłuższy czas w milczeniu,
zapewne bijąc się z myślami, po czym jeszcze raz zerknęła na sukienkę i
uśmiechnęła się szczerze. Odłożyła ją na kanapę i ku mojemu zaskoczeniu
przytuliła się do mnie, obejmując w pasie. Odwzajemniłem ten gest.
- Dziękuję bardzo. – powiedziała, unosząc delikatnie głowę,
by spojrzeć w moje oczy.
- Hm, buziakiem bym nie pogardził. – uśmiechnąłem się
łobuzersko.
Zaśmiała się, a następnie musnęła ustami mój policzek, a
potem pocałowaliśmy się namiętnie.
- To było ostatni raz. – pogroziła mi palcem, po czym się
roześmiała.
- Słucham?! Koniec buziaków? – zrobiłem smutną minę.
- Dokładnie. Ani jednego więcej.
Pokręciłem z rozbawieniem głową. Wziąłem sukienkę i
ruszyliśmy razem do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu wujka i po kilkunastu
minutach byliśmy już przed domem Michael’a. Pożegnaliśmy się i umówiliśmy na następny
dzień. Julie pomachała do mnie, po czym odjechałem i ruszyłem w stronę
szpitala.
~ ~ ~ ~ ~ ~
Ten rozdział chciałam w pełni poświęcić tylko głównym bohaterom ;) W kolejnym planuję rozkręcić akcję i mam nadzieję, że będziecie zadowolone z efektu.
Pozdrawiam Was serdecznie ;*
A na koniec jeden z moich ulubionych gifów Ikera:
Uff dobrze, że to Iker, a nie ktoś inny..
OdpowiedzUsuńAleż z niego bezwstydnik! Żeby tak patrzeć na śpiącą dziewczynę, gdy jest w bieliźnie?! xD
Ładny z niego żartowniś :P Tak ją wkręcić xD Kto by pomyślał, że z Ikera taki bad boy xD No no :D
Hahaha a Julie wcale nie lepsza xD Wredota jedna :D Nieźle się odegrała na Hiszpanie :D Ale należało mu się xD
Uhuh czyżby szykował się romans? ;> Od takich pocałunków to się zazwyczaj zaczyna...:P
I jak to koniec buziaków?! No weź no niech Julie nie robi tego Ikusiowi xD
Bo się chłopak jeszcze zamknie w sobie i tyle będzie xD
Rozdział genialny! :)
Czekam na nowy ;*
ah, no żeby mnie Casillas tak na rękach nosił *-* hahahhah, oj to by było cudownie :D
OdpowiedzUsuńa tak serio, to fajnie, że zadbał o to, by obeszło się bez rozgłosu. dziennikarze nie daliby jej spokoju, zamieniając jej zycie w piekło. a już z pewnością fani Carbonillas. o.O cóż, takie sa niestety te niezbyt ciekawe aspekty bycia sławnym.
hahah ten Iker to jednak niezły jajcarz :P tak wkręcać Julie :D mam wrażenie, że ostatnio zrobił się coraz śmielszy biorąc pod uwagę te jego komentarze :D
ale Julie się odegrała :D i bardzo dobrze, bo należało się Ikusiowi mimo wszystko :P
w ogóle fajnie, że się zgodziła na tą imprezę charytatywną. Santo zrobił jej miły prezent tą sukienką *-* mam nadzieję, że tylko nasza kochana Sarcia XD tanm nic nie namiesza bo ja naprawdę chcę żeby się Casillasowi i Julie ułożyło. :D
no kończę już, czekam na kolejny i oczywiście serdecznie zapraszam na nowość para-siempre-fcb.blogspot.com
pozdrawiam <3
No kurde, już myślałam, że pod koniec akcja się rozwinie... W wiadomym kierunku, a tu tylko buziak w policzek?
OdpowiedzUsuńFajnie im było, tak sielankowo :) Marzenie- spędzić tak dzień, z takim facetem! I jeszcze do tego taki facet pojawia się, niczym rycerz na białym koni, w odpowiednim momencie :)
No, czuję, że w kolejnym będzie niezła akcja... Czekam z niecierpliwością! :)
Całuję mocno! :*
o jeejciu, jaki sweetaśny odcinek :) podabał mi się calutki, bez żadnego wyjątku. Miłość kwitnie... oj kwitnie. A Ikuś chyba się napalił hahhahaha
OdpowiedzUsuńJa tam bym poszła z nim na tą imprezę, wiadomo :D