piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 11



Iker

            W ostatniej chwili podszedłem do Julie i złapałem ją w talii, powstrzymując tym samym przed upadkiem. Nie zastanawiając się nawet, wziąłem ją na ręce i skierowałem się w stronę wyjścia. Mówiła coś cichym głosem, lecz uświadomiłem sobie po chwili, że było to zwykłe majaczenie. Gdy wyszedłem z klubu, podszedłem do jednej z taksówek, stojących na parkingu. Kierowca od razu otworzył tylne drzwi, a ja położyłem Polkę na siedzeniach. Sam usiadłem tak, że jej głowa leżała na moich kolanach. Podałem taksówkarzowi adres willi, po czym przeniosłem wzrok na Julie. Spała w najlepsze, oddychając nierównomiernie. W duchu dziękowałem Bogu, że zdążyłem przybyć do klubu na czas. Wiedziałem już, że jej osłabianie było spowodowane ciągłym zmęczeniem i nadmierną ilością alkoholu. Popytałem trochę i od osób trzecich dowiedziałem się w końcu o nowym stylu życia Polki.
- Mam nadzieję, że mogę liczyć na dyskrecję? – zapytałem, podając taksówkarzowi pieniądze za przejazd wraz z niezłym bonusem. – Iker Casillas nie jechał tą taksówką z żadną dziewczyną.
- Ma się rozumieć. Ja o niczym nie wiem.
- Dziękuję. – powiedziałem, po czym wysiadłem z auta.
Oczywiście nie chodziło o to, że nie chciałem się przyznawać do towarzystwa dziewczyny. Po prostu próbowałem ochronić ją przed dociekliwymi dziennikarzami. Gdyby dowiedzieli się o tej sytuacji, prawdopodobnie nie dali by jej spokoju. Ponownie wziąłem Polkę na ręce, a następnie ruszyłem w stronę willi. Poczułem jak oplotła rękoma moją szyję, opierając przy tym głowę o moje ramię. Wiedziałem, że robi to nieświadomie, ale i tak ten gest bardzo mnie ucieszył. Po drobnych problemach z otwarciem drzwi, w końcu przekroczyłem próg domu.
- O, mamy gościa? – wyszeptała gosposia, wchodząc na korytarz.
Kiwnąłem twierdząco głową i uśmiechnąłem się do niej, a następnie zacząłem kierować się w stronę schodów.
- A może mogę w czymś pomóc?
- Nie, dziękuję.
Uśmiechnąłem się jeszcze raz w jej stronę, po czym zacząłem wchodzić na górę. Starałem się nie obudzić Julie, ale chyba nawet niepotrzebnie się o to martwiłem, bo Polka spała w najlepsze. W końcu wszedłem do swojej sypialni, zamknąłem nogą drzwi, po czym podszedłem do łóżka i położyłem powoli dziewczynę. Delikatnym ruchem zdjąłem z jej stóp obcasy i odłożyłem na podłogę. Miałem jeszcze tylko jeden, mały problem… Co zrobić z sukienką? Zostawić czy raczej zdjąć? Podrapałem się po głowie nie bardzo wiedząc co robić. Po dłuższej chwili westchnąłem cicho, po czym pochyliłem się nad Julie i powolnym ruchem zacząłem rozsuwać jej sukienkę. Miałem o tyle ułatwioną sytuację, że Polka leżała na boku, więc nie było mi jakoś za bardzo trudno. Po kilku minutach w końcu udało mi się zdjąć z niej tę część garderoby. Odłożyłem ubranie, spojrzałem na Julie i dosłownie znieruchomiałem. Widok Polki w samej bieliźnie był nadzwyczaj pociągający. Przez dłuższy moment bezwstydnie wpatrywałem się w jej szczupłe, opalone ciało. W końcu uświadomiłem sobie, że chyba powinienem wyjść z pokoju. Ponownie nachyliłem się nad Julie, by okryć ją kołdrą. Już miałem wykonać tę czynność, gdy ona nagle powiedziała coś przez sen i złapała mnie za rękę. Popatrzyłem na nią zdezorientowany, jednak nie odsunąłem się ani trochę.
I co ja mam teraz do cholery zrobić? – przeszło mi przez myśl, lecz szybko podjąłem decyzję. Położyłem się za Julie tak, że obejmowałem ją tą ręką, którą trzymała. Przykryłem nas kołdrą, po czym przysunąłem głowę do jej karku. Zamknąłem oczy i po raz pierwszy od kilku dni zapadłem w spokojny sen.


Julie

            Otworzyłam powoli oczy, czując tępy ból głowy. Skrzywiłam się lekko, po czym zdałam sobie sprawę, że nie leżę w łóżku sama. Czułam czyjś oddech na karku i rękę, która mnie obejmowała. Zaczęłam trochę panikować. Co się wydarzyło wczorajszej nocy? Wzięłam głęboki oddech, po czym odwróciłam się w stronę towarzysza.
- Iker?! – krzyknęłam, po czym szybko usiadłam, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.
- Co jest? – Hiszpan powoli otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
- Co ja tu robię?!
- Nie widzisz? Śpisz ze mną w łóżku. – odpowiedział ze stoickim spokojem jak gdyby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.
- To wiem! Ale jak ja tu się znalazłam?!
- No zabrałem Cię z klubu i przyjechaliśmy do mnie.
Patrzyłam na niego przez dłuższy moment. Przeklinałam w duchu, że akurat z tej nocy nic nie pamiętałam.
- A czy my…? – odezwałam się w końcu, lecz nie potrafiłam dokończyć pytania.
- Tak, było cudownie. – odpowiedział z uśmiechem, po czym przeciągnął się i z powrotem przeniósł wzrok na mnie.
Ja natomiast byłam w totalnym szoku. Jak do cholery mogłam nie pamiętać tego, że się z nim przespałam?! Rozejrzałam się powoli po pokoju, usiłując przypomnieć sobie choć jeden szczegół z wczorajszej nocy. Niestety na marne. Spojrzałam ponownie na Hiszpana.
- Co Cię tak bawi? – zapytałam, gdyż patrzył na mnie, nie kryjąc rozbawienia.
- Aj Julie, Julie…
- No co? – uniosłam jedną brew w górę, czekając na odpowiedź.
Hiszpan opowiedział mi dokładnie co wydarzyło się tej nocy.
- Czyli poza wspólnym leżeniem w łóżku nic nie było? – dopytałam, gdy skończył mówić.
- Nie.
- Jak mogłeś mnie tak wkręcić?! – chwyciłam poduszkę i uderzyłam nią Ikera, na co on zareagował śmiechem.
- Bo miałaś taką fajną minę kiedy nie mogłaś sobie nic przypomnieć. – odparł po chwili z rozbawieniem.
- Zapamiętam to sobie Santo, oj możesz być tego pewny.
Przeniosłam swój wzrok w dół, po czym zdałam sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Byłam w samej bieliźnie.
- Gdzie jest moja sukienka?
- W łazience. – odpowiedział znowu ze stoickim spokojem.
- Iker, ja pytam poważnie!
- A ja poważnie odpowiadam. – rzekł, po czym zaczął patrzeć się prosto na mój dekolt.
Złapałam szybko kołdrę i podciągnęłam ją pod samą szyję.
- W takim razie przynieś mi ją, bo inaczej się stąd nie ruszę.
- I o to chodzi. – zaśmiał się, przysuwając się do mnie. – Nie martw się. I tak już dużo widziałem, rozbierając Cię w nocy
- Idiota! – rzuciłam z rozdrażnieniem, a on ponownie się zaśmiał.
Szybkim ruchem zrzuciłam z siebie kołdrę i ruszyłam w stronę łazienki. Czułam na sobie przeszywające spojrzenie Ikera.
- Nie gap się tak na mój tyłek. – powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam za sobą drzwi.
Po odprężającym prysznicu, założyłam sukienkę, która rzeczywiście znajdowała się w łazience. Następnie rozczesałam włosy, używając grzebienia Ikera i upięłam je w kok, w ten sam sposób co poprzedniego wieczoru. Na koniec założyłam obcasy i zeszłam na dół, szukając Ikera. Skierowałam się do kuchni, czując zapach smażonej jajecznicy.
- Dobrze, że już jesteś. – odezwał się Hiszpan, krzątając się po pomieszczeniu. – Zaraz będzie śniadanie.
- Pomóc Ci? – zapytałam z uśmiechem.
- Nie, siadaj już. Za chwilę podaję.
Posłuchałam go i zajęłam miejsce przy małym stole. Stały już na nim dwa kubki i dzbanek z kawą, więc nalałam dla nas gorącego napoju.
- Smacznego. – bramkarz postawił przede mną talerz z jajecznicą i chlebem, a sam zajął miejsce naprzeciw mnie.
- Nawzajem. – odpowiedziałam, po czym zabraliśmy się do jedzenia.

- To było pyszne! – powiedziałam, kończąc posiłek. – Nie wiedziałam, że z Ciebie taki dobry kucharz. – zaśmiałam się.
- Cieszę się, że Ci smakowało.
- A jak się czuje Twój wujek? Operacja przebiegła pomyślnie?
- Tak. Dziękuję, że pytasz. – uśmiechnął się. – Jak na razie wszystko jest w porządku, teraz trzeba tylko czekać aż poczuje się lepiej.
Kiwnęłam ze zrozumieniem głową, a następnie zabrałam ze stołu talerze i zaczęłam je zmywać.
- A tak w ogóle gdzie są chłopaki? – zapytałam, wycierając naczynia.
- Musieli już wracać do Madrytu, od jutra mają treningi. – wyjaśnił Iker. – Jedynie Cris został. Irina miała przylecieć z małym i zostawić go u nas, ale ostatecznie Cris po niego poleciał, bo ma chyba jeszcze jakąś sprawę do załatwienia. Będą wieczorem.
- Rozumiem.
Odłożyłam talerze i kubki na miejsce, po czym uśmiechnęłam się szeroko do bramkarza. Odpowiedział tym samym, a następnie podszedł powoli do mnie.
- Co powiesz na spacer po plaży? – zapytał, spoglądając w moje oczy.
- Świetny pomysł! A później możemy iść do Twojego wujka.
- No to ustalone, chodźmy.
Na miejsce dojechaliśmy taksówką. Plaża była wypełniona dużą ilością turystów, co zresztą wcale nas nie zdziwiło, gdyż pogoda była wprost idealna. Na początku Iker rozdał kilka autografów, a następnie ruszyliśmy przed siebie wzdłuż linii wody. Szliśmy tak przez dłuższy czas w milczeniu, zachwycając się pięknymi widokami wyspy.
- Szkoda, że nie mam przy sobie stroju kąpielowego. – przerwałam ciszę. – Następnym razem koniecznie musimy popływać.
- A czy Twój strój kąpielowy odkrywa więcej ciała niż bielizna?
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, nie bardzo wiedząc dlaczego o to pyta.
- Bo jeśli tak, to teraz kolejnym krokiem jest zobaczenie Cię w nim. Wiesz, tak po kolei…
- Iker! – krzyknęłam, przerywając mu, a następnie szturchnęłam go w bok.
Roześmiał się tylko, spoglądając na mnie. Po pewnym czasie doszliśmy do budki z lodami. Oczywiście nie mogliśmy się powstrzymać, więc ja wybrałam dla siebie czekoladowe, natomiast Iker waniliowe. Usiedliśmy przy stoliku i zajadaliśmy się nimi, rozmawiając przy tym.
- Ci faceci cały czas się na Ciebie patrzą. – stwierdził w pewnej chwili.
Obejrzałam się w kierunku, gdzie stali trzej mężczyźni. Uśmiechnęli się do mnie, na co odpowiedziałam im tym samym.
- I co z tego? – wzruszyłam lekko ramionami, zwracając się do Ikera.
- Nic. – uciął krótko.
Nagle przyszedł mi do głowy pewien plan… Chciałam trochę podroczyć się z Hiszpanem za dzisiejszy poranek i chyba już wiedziałam jak to zrobić. Kiedy skończyłam jeść loda, wstałam i zwróciłam się do niego.
- Idę przynieść nam coś do picia. -  rzekłam i nie czekając na odpowiedź, ruszyłam w stronę stoiska z napojami, gdzie stali także ci trzej mężczyźni. Zamówiłam dwie lemoniady, po czym uśmiechnęłam się do nich i czekałam na napoje. Oni zaś zamienili ze sobą kilka słów, a następnie jeden z nich podszedł do mnie i się przedstawił. Tak zaczęliśmy krótką pogawędkę i chyba nawet mogłabym go ocenić jako ciekawego faceta, gdyby nie komplementy, którymi zaczął mnie zasypywać, a od których mnie zaczęło aż mdlić. Zachowywałam jednak pozory i zmusiłam się do uśmiechu i radosnego przytakiwania. Kątem oka zerknęłam na siedzącego przy stoliku Ikera. Spoglądał na nas wściekłym spojrzeniem, nie kryjąc nawet niecierpliwości. Starałam się powstrzymywać od śmiechu i w sumie nieźle mi to wychodziło. W końcu wzięłam dwie szklanki i pożegnawszy się z mężczyzną, wróciłam do stolika.
- Przepraszam, że tak długo. Zagadałam się troszeczkę. – powiedziałam, stawiając przed nim lemoniadę.
- Właśnie widziałem. – rzekł, po czym upił łyk zimnego napoju. – Co on chciał od Ciebie?
- Nic takiego. – wzruszyłam ramionami. – Tak tylko rozmawialiśmy. A, no i dał mi swój numer telefonu, może pójdziemy do klubu, bo coś mówił, że chodzi do tego samego co ja.
- Co takiego?! I Ty się zgodziłaś?
- A czemu miałabym odmówić? – uniosłam jedną brew w górę, spoglądając na poirytowanego Hiszpana.
- Przecież nawet go nie znasz!
- No to zapoznam.
- Znalazł się podrywacz od siedmiu boleści. – rzucił ze złością.
A ja nie umiejąc się dłużej powstrzymać, wybuchnęłam śmiechem. Uspokoiłam się po chwili, a widząc zdziwioną twarz Ikera, wytłumaczyłam, że z chłopakiem zamieniłam zaledwie kilka słów.
- Nawet mi się nie podobał. – zakończyłam z uśmiechem.
- No to dlaczego resztę zmyśliłaś?
- Jak to dlaczego? Jesteśmy kwita. W końcu odegrałam się za dzisiejszy ranek. – odpowiedziałam z nieukrywaną radością.
Popatrzył na mnie, po czym pokręcił ze zrezygnowaniem głową i po prostu się zaśmiał.


Iker

            Gdy dokończyliśmy nasze lemoniady, udaliśmy się na postój taksówek i pojechaliśmy jedną z nich do szpitala. Z wujkiem porozmawialiśmy zaledwie piętnaście minut, gdyż odurzony lekami po prostu zasnął. Ale cieszył się bardzo, że przyprowadziłem ze sobą Julie. Po krótkiej rozmowie z lekarzem wyszliśmy z budynku. Nadchodziła pora obiadowa, dlatego poszliśmy do pobliskiej pizzerii, złożyliśmy zamówienie i rozmawialiśmy.
- Chciałam Ci podziękować za wczoraj. – odezwała się, patrząc z lekkim zawstydzeniem. – Mało pamiętam, ale doceniam to, że mi pomogłeś.
- Nie ma za co. – uśmiechnąłem się do niej. – Nie chcę się za bardzo wtrącać, ale nie uważasz, że powinnaś trochę więcej odpoczywać?
- Tak. Ostatnio prowadziłam chyba zbyt intensywny tryb życia. – odpowiedziała, po czym westchnęła.
- A czy to przypadkiem nie przez tamtą sytuację ze mną?
- Nie! To znaczy może troszeczkę… - upiła łyk coli, po czym kontynuowała – Po prostu musiałam poukładać sobie kilka spraw w głowie, a taki sposób zawsze wydaje się najlepszy.
- Ale mogłaś też przyjść i porozmawiać ze mną.
- Tak, wiem. I przepraszam, że nie odbierałam od Ciebie telefonów.
Oparłem rękę o stolik i położyłem swoją dłoń na jej, uśmiechając się przy tym. Po chwili kelner przyniósł pizze. Niechętnie zabrałem rękę, po czym zaczęliśmy nasz posiłek.
Szybko zapomnieliśmy o niezręcznym temacie rozmowy i opowiadaliśmy sobie różne, śmieszne sytuacje, które kiedyś nas spotkały. Czułem się świetnie w towarzystwie Polki, zupełnie jakby wszystkie problemy nagle zniknęły. Po obiedzie ruszyliśmy powolnym krokiem przed siebie. W pewnym momencie poczułem wibracje telefonu w kieszeni. Wyciągnąłem go, myśląc, że to może Cristiano. Jednak z zaskoczeniem ujrzałem połączenie od kogoś innego. Wpatrywałem się w wyświetlacz, idąc nadal przed siebie.
- Nie odbierzesz? – odezwała się Julie.
Spojrzałem na nią, po czym zerknąłem jeszcze raz na urządzenie i schowałem je do kieszeni.
- Nie.
- To Sara, prawda? – spojrzała na mnie uważnie.
- Skąd wiesz?
- Kobieca intuicja. – uśmiechnęła się lekko, wzruszając ramionami. – Dlaczego nie odebrałeś?
- Bo uważam, że nie mam z nią o czym rozmawiać. – popatrzyłem w jej oczy, lecz ona po dłuższej chwili odwróciła wzrok.
Szliśmy jakiś czas w milczeniu. Niestety tym razem była to trochę niezręczna cisza. Nagle przypomniało mi się, że miałem poruszyć pewien temat.
- Mam do Ciebie takie pytanie… I zarazem prośbę. – odezwałem się, patrząc na nią.
- O co chodzi?
- Za kilka dni w Madrycie jest taka impreza charytatywna. – zacząłem. – Za uzbierane pieniądze kupimy żywność dla potrzebujących ludzi w Afryce.
- Rozumiem. – uśmiechnęła się. - I?
- No i czy chciałabyś wybrać się ze mną na tę imprezę?
Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a po chwili uśmiechnęła się szeroko.
- To bardzo miłe, że o mnie pomyślałeś, dzięki. – rzekła, po czym przybrała bardziej poważny wyraz twarzy. – Ale obawiam się, że nie mogę tam iść.
- Dlaczego?
Stanęła przede mną, utrzymując kontakt wzrokowy. Znajdowaliśmy się przed willą mojego wujka.
- Bo to nie jest dobry pomysł. Dziennikarze zasypią Cię pytaniami, kogo przyprowadziłeś i kim dla Ciebie jestem.
- I co z tego? – wzruszyłem ramionami.
- I Sara tam będzie. No po prostu skończy się to jakimś zamieszaniem. – westchnęła głośno.
- Damy radę. – uśmiechnąłem się, po czym nie zastanawiając się ani chwili, pocałowałem ją długo i czule. – To jak, pójdziesz ze mną?
- Pójdę. – przewróciła oczami i zaśmiała się szczerze.
- Ale jest coś jeszcze. – złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę domu.
Kiedy weszliśmy do budynku, od razu skierowałem się w stronę salonu. Puściłem jej dłoń, po czym otworzyłem szafę i wyjąłem z niej niedawno zakupioną sukienkę.
- To dla Ciebie. – podałem jej trzymaną rzecz.
- Ale jak to? Co to jest? – zapytała kompletnie zdezorientowana.
- Zobacz.
Popatrzyła na mnie uważnie i po chwili rozsunęła pokrowiec. Spoglądała z niedowierzaniem to na mnie, to na sukienkę.
- Niemożliwe. Przecież to ta sama, która…
- … Tak bardzo Ci się podobała. – dokończyłem za nią, uśmiechając się szeroko.
- Iker, ja nie mogę tego przyjąć.
- Słucham? Dlaczego?
- Przecież to kosztowało majątek!
- Oj tam, no co Ty. – machnąłem ręką, na co ona odpowiedziała piorunującym spojrzeniem. – Możesz ją włożyć na imprezę, ale nie musisz. Po prostu chciałem sprawić Ci przyjemność. Proszę, weź ją.
Polka popatrzyła na mnie przez dłuższy czas w milczeniu, zapewne bijąc się z myślami, po czym jeszcze raz zerknęła na sukienkę i uśmiechnęła się szczerze. Odłożyła ją na kanapę i ku mojemu zaskoczeniu przytuliła się do mnie, obejmując w pasie. Odwzajemniłem ten gest.
- Dziękuję bardzo. – powiedziała, unosząc delikatnie głowę, by spojrzeć w moje oczy.
- Hm, buziakiem bym nie pogardził. – uśmiechnąłem się łobuzersko.
Zaśmiała się, a następnie musnęła ustami mój policzek, a potem pocałowaliśmy się namiętnie.
- To było ostatni raz. – pogroziła mi palcem, po czym się roześmiała.
- Słucham?! Koniec buziaków? – zrobiłem smutną minę.
- Dokładnie. Ani jednego więcej.
Pokręciłem z rozbawieniem głową. Wziąłem sukienkę i ruszyliśmy razem do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu wujka i po kilkunastu minutach byliśmy już przed domem Michael’a. Pożegnaliśmy się i umówiliśmy na następny dzień. Julie pomachała do mnie, po czym odjechałem i ruszyłem w stronę szpitala.


~ ~ ~ ~ ~ ~

Ten rozdział chciałam w pełni poświęcić tylko głównym bohaterom ;) W kolejnym planuję rozkręcić akcję i mam nadzieję, że będziecie zadowolone z efektu. 
Pozdrawiam Was serdecznie ;*

A na koniec jeden z moich ulubionych gifów Ikera:


4 komentarze:

  1. Uff dobrze, że to Iker, a nie ktoś inny..
    Ależ z niego bezwstydnik! Żeby tak patrzeć na śpiącą dziewczynę, gdy jest w bieliźnie?! xD
    Ładny z niego żartowniś :P Tak ją wkręcić xD Kto by pomyślał, że z Ikera taki bad boy xD No no :D
    Hahaha a Julie wcale nie lepsza xD Wredota jedna :D Nieźle się odegrała na Hiszpanie :D Ale należało mu się xD
    Uhuh czyżby szykował się romans? ;> Od takich pocałunków to się zazwyczaj zaczyna...:P
    I jak to koniec buziaków?! No weź no niech Julie nie robi tego Ikusiowi xD
    Bo się chłopak jeszcze zamknie w sobie i tyle będzie xD
    Rozdział genialny! :)
    Czekam na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ah, no żeby mnie Casillas tak na rękach nosił *-* hahahhah, oj to by było cudownie :D
    a tak serio, to fajnie, że zadbał o to, by obeszło się bez rozgłosu. dziennikarze nie daliby jej spokoju, zamieniając jej zycie w piekło. a już z pewnością fani Carbonillas. o.O cóż, takie sa niestety te niezbyt ciekawe aspekty bycia sławnym.
    hahah ten Iker to jednak niezły jajcarz :P tak wkręcać Julie :D mam wrażenie, że ostatnio zrobił się coraz śmielszy biorąc pod uwagę te jego komentarze :D
    ale Julie się odegrała :D i bardzo dobrze, bo należało się Ikusiowi mimo wszystko :P
    w ogóle fajnie, że się zgodziła na tą imprezę charytatywną. Santo zrobił jej miły prezent tą sukienką *-* mam nadzieję, że tylko nasza kochana Sarcia XD tanm nic nie namiesza bo ja naprawdę chcę żeby się Casillasowi i Julie ułożyło. :D
    no kończę już, czekam na kolejny i oczywiście serdecznie zapraszam na nowość para-siempre-fcb.blogspot.com
    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No kurde, już myślałam, że pod koniec akcja się rozwinie... W wiadomym kierunku, a tu tylko buziak w policzek?
    Fajnie im było, tak sielankowo :) Marzenie- spędzić tak dzień, z takim facetem! I jeszcze do tego taki facet pojawia się, niczym rycerz na białym koni, w odpowiednim momencie :)
    No, czuję, że w kolejnym będzie niezła akcja... Czekam z niecierpliwością! :)
    Całuję mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. o jeejciu, jaki sweetaśny odcinek :) podabał mi się calutki, bez żadnego wyjątku. Miłość kwitnie... oj kwitnie. A Ikuś chyba się napalił hahhahaha
    Ja tam bym poszła z nim na tą imprezę, wiadomo :D

    OdpowiedzUsuń