piątek, 28 marca 2014

Rozdział 9



Julie

            W ułamku sekundy Iker zerwał się z krzesła i ruszył szybkim krokiem w stronę gabinetu zabiegowego. Na szczęście w ostatniej chwili powstrzymał go Sergio, torując mu drogę.
- Iker, uspokój się. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz!
- Jak mam się uspokoić?! – krzyknął Hiszpan głosem przepełnionym żalem. – On musi żyć! – dodał, cały czas patrząc na drzwi gabinetu.
- I będzie! Spójrz na mnie!
Gdy bramkarz niechętnie przeniósł swój wzrok na przyjaciela, ten wypowiedział każde słowo powoli i dokładnie, patrząc w jego oczy.
- Twój wujek przeżyje i wyjdzie z tego. – odczekał chwilę, po czym uniósł jedną brew w górę. – Rozumiesz?
W tym momencie Hiszpanowi chyba puściły wszystkie emocje, ponieważ jego ramiona zaczęły lekko drżeć. Ramos oczywiście szybko przytulił swego przyjaciela, a i reszta drużyny od razu zbliżyła się do niego, szepcząc mu jakieś słowa otuchy. Ja sama przyglądałam się temu, zakrywając dłonią usta i powstrzymując łzy, które w końcu i tak spłynęły po moich policzkach.

Na szczęście po kilku minutach dowiedzieliśmy się, że ostatecznie udało się uratować starszego mężczyznę. Iker został wezwany do gabinetu lekarskiego, a my w tym czasie mogliśmy porozmawiać.
- Słuchajcie, musimy jakoś to wszystko ogarnąć. – zaczął Xabi. – Jest nas tu za dużo, będziemy tylko przeszkadzać ludziom w pracy.
- To może ustalimy takie dyżury? – odezwał się Morata. – Moglibyśmy zmieniać się co kilka godzin, więc cały czas ktoś by był przy Ikerze.
- Dobry pomysł. – przytaknęliśmy wszyscy.
- Ej, chyba powinniśmy też poinformować pracowników o tym, co się stało. – wtrącił się Luka Modrić.
- I rodzinę. – dodał Cristiano. – Myślę, że Iker byłby wdzięczny, gdybyśmy wyręczyli go i zadzwonili do rodziców i brata. A sam pewnie odezwie się do nich jak trochę ochłonie.
- No dobra, to robimy tak. – zaczął Alonso, patrząc na wszystkich po kolei uważnie. – Cris, Pepe i Fabio powiadamiają rodzinę, ja z Sergio, Alvaro i Angelem pójdziemy do pracowników.
- A kto zostanie teraz z Ikerem? – zapytał Marcelo.
Pomyślałam przez chwilę, po czym odezwałam się jako pierwsza.
- Ja mogę.
Wszyscy skierowali swoje spojrzenia na mnie. Przyznam, że czułam się trochę dziwnie i nie wiedząc sama dlaczego, zaczęłam się tłumaczyć.
- Mam dzisiaj wolne, więc mogę z nim posiedzieć. Od jutra znowu muszę pracować to nie bardzo będę mogła o każdej porze być dostępna.
- Okej, w takim razie reszta niech przyszykuje na jutro jakieś ciuchy dla Ikera i najpotrzebniejsze rzeczy dla wujka. – rzekł Xabi. – Jak znam życie to Santo się dzisiaj stąd nie ruszy.
W tym momencie z gabinetu lekarskiego wyszedł Hiszpan, więc szybko skończyliśmy naszą rozmowę. Patrzyliśmy na niego, gdy jeszcze zamieniał ostatnie zdania z lekarzem. Po chwili podszedł do nas powolnym krokiem.
- Wiadomo już coś? – zapytał go Gareth.
- Nie domyka mu się zastawka w sercu, potrzebna jest operacja. – odpowiedział, patrząc na nas. – Powinien zgłosić się wcześniej, to już jakiś czas trwa…
- A to kiedy będą go operować?
- Za dwa dni. Najpierw muszą porobić mu badania.
Wszyscy przytaknęliśmy i spojrzeliśmy ze współczuciem na Ikera. Uśmiechnął się do nas delikatnie, po czym ponownie się odezwał.
- Wracajcie już do willi, ja tu dziś z nim zostanę.
Podziękował jeszcze chłopakom i mi za wszystko, a następnie wszedł do sali, w której znajdował się jego wujek. Ja także pożegnałam się z drużyną i już miałam dołączyć do Hiszpana, gdy zatrzymał mnie Cristiano.
- Jesteś pewna, że możesz z nim zostać całą noc? – zapytał. – Bo jest już około 19:00, a Ty jutro rano masz pracę. Może Cię zmienić?
- Dam radę. Wy jeszcze dziś załatwcie te sprawy, o których mówiliśmy, a jutro się zmienimy.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym pożegnaliśmy się jeszcze raz. Ruszyłam w stronę sali numer 7 i już po chwili weszłam do środka, powoli zamykając za sobą drzwi. Na ten dźwięk Hiszpan odwrócił się nieco zdziwiony w moją stronę.
- Julie? Coś się stało?
- Nie, nie. Wszystko w porządku. – zapewniłam szeptem. – Pomyślałam, że pobędę z Tobą tak dla towarzystwa. No chyba że nie chcesz, zrozumiem.
Przez krótki moment patrzył w moje oczy ze smutkiem, a następnie skinął delikatnie głową i powiedział szeptem.
- Chcę. Zostań.
Podążyłam za nim wzrokiem i ujrzałam starszego Hiszpana, śpiącego na szpitalnym łóżku. Był podłączony do trzech kroplówek oraz urządzenia, które monitorowało pracę jego serca. Rozejrzałam się po jasnej, jednoosobowej sali, zauważając białą sofę, która stała po prawej stronie pomieszczenia. Obok znajdował się także stolik, a na nim leżały gazety. Takich luksusów u nas w szpitalach nie ma – pomyślałam, po czym skierowałam się w stronę sofy. Usiadłam powoli i spojrzałam na Ikera. Wiedząc, że nie ma teraz ochoty na rozmowę, sięgnęłam po jedno z czasopism i zaczęłam je przeglądać.


Iker

            Siedziałem przy szpitalnym łóżku od godziny, cały czas patrząc na wujka. Wiedziałem, że jest silny i na pewno da sobie ze wszystkim radę, jednak nadal odczuwałem strach. A co by było gdybym go stracił? Zawsze traktował mnie prawie jak własnego syna… Biłem się z tymi myślami, coraz bardziej odczuwając zmęczenie. W końcu obejrzałem się za siebie i ujrzałem Julie. Uśmiechnęła się do mnie. Próbowałem odpowiedzieć jej tym samym, ale chyba marnie mi to wyszło.
- Może przynieść Ci coś do jedzenia lub picia? – spytała szeptem.
- Nie, dziękuję.
Spojrzałem jeszcze raz na wujka i upewniając się, że śpi, wstałem i skierowałem się w stronę towarzyszki. Usiadłem obok niej na sofie, po czym westchnąłem cicho.
- Cały czas śpi. – powiedziałem po chwili, patrząc na wujka.
- Na pewno dostał silne leki. Jutro z nim porozmawiasz.
- Dopiero 20:30, a ja już jestem padnięty. – oznajmiłem kilka minut później, zerkając na ścienny zegar.
- Wiesz co, to ja może usiądę na krzesło, a Ty się połóż i trochę pośpij. – rzekła, po czym chciała wstać, ale złapałem ją za dłoń.
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, lecz nie cofnęła ręki. Ścisnąłem ją lekko i powiedziałem, patrząc w jej oczy.
- Zostań tutaj.
Wahała się przez krótką chwilę, lecz ostatecznie z powrotem oparła się o kanapę. Już drugi raz tego dnia powiedziałem, by została przy mnie. Zmarszczyłem lekko brwi, zastanawiając się nad tym.
- Gdybym wcześniej z nim porozmawiał, to nie doszłoby do tego. – wypowiedziałem te słowa cicho, próbując pozbyć się choć odrobiny ciężaru, który ciążył na mnie.
- No co Ty, Iker! To nie jest Twoja wina, przecież nie mogłeś tego przewidzieć.
Poczułem jak tym razem to ona ściska moją dłoń. Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem pewność. Przynajmniej ona wierzyła, że w niczym nie zawiniłem…
Po kilku minutach zmęczenie dawało o sobie coraz bardziej znać. Powieki zrobiły się ciężkie i same zaczęły mi się zamykać. Zerknąłem na Julie, która sprawdzała jakąś wiadomość na telefonie, po czym bez zastanowienia położyłem się na sofie, kładąc głowę na jej kolanach. Napięła delikatnie mięśnie zapewne zaskoczona moim zachowaniem, lecz już po chwili je rozluźniła. Może przeszkadzało jej to? O tym oczywiście nie pomyślałem… Już chciałem podnieść swą głowę, gdy nagle poczułem jak Polka okrywa mnie ciepłym kocem. Uznałem to za akceptację. Nie mając dłużej sił, zamknąłem oczy i po kilku sekundach odpłynąłem w sen.

Nagle poczułem silny ból głowy. Skrzywiłem się i rozejrzałem nie bardzo wiedząc, gdzie jestem. Zauważając leżącą na łóżku osobę, przypomniały mi się wydarzenia wczorajszego dnia. Przetarłem dłońmi oczy, po czym uświadomiłem sobie, że leżę na sofie zupełnie sam.
- Julie? – uniosłem głowę, rozglądając się po pomieszczeniu i zdejmując z siebie koc.
- Pańska narzeczona wyszła na chwilę, zaraz na pewno wróci. – odpowiedziała mi starsza pielęgniarka, która zmieniała kroplówki.
- Dziękuję bardzo.
Usiadłem powoli, po czym przeciągnąłem się, rozprostowując kości. Chwila, chwila… Narzeczona?
Gdy już doszedłem do siebie, zaśmiałem się, składając koc.
- Z czego się śmiejesz? – usłyszałem jej głos, po czym ujrzałem przed sobą kubek z kawą. – Pomyślałam, że postawi Cię na nogi. – dodała z uśmiechem.
- Wielkie dzięki. – powiedziałem z wdzięcznością, biorąc od niej ciepły napój.
- A więc co Cię tak rozbawiło? – usiadła obok i spojrzała na mnie.
- Przed chwilą zostałaś nazwana moją narzeczoną.
- Co takiego?!
Zaśmiałem się, a następnie upiłem łyk kawy.
- No naprawdę. Pielęgniarka stwierdziła, że moja narzeczona na chwilę wyszła.
- Pięknie. – pokręciła głową, śmiejąc się.
Dostrzegłem na jej twarzy delikatne rumieńce, lecz nie skomentowałem tego. Uśmiechnąłem się do niej szczerze, pierwszy raz od tych strasznych wydarzeń.
- Witam państwa. – do sali wszedł lekarz i skierował się w stronę łóżka.
- Dzień dobry. – odpowiedzieliśmy zgodnie z Julie, po czym wstałem i podszedłem do niego.
- Kiedy będę mógł z nim porozmawiać?
- Za trzy godziny będziemy wybudzać Pana Casillasa, wtedy można z nim zamienić kilka słów. – odpowiedział, spoglądając na mnie. – Później zrobimy najpotrzebniejsze badania.
- Dziękuję bardzo. – rzekłem, po czym lekarz wyszedł z pomieszczenia.
Spojrzałem na wujka, a następnie powoli przeniosłem swój wzrok na Julie. Uśmiechnęła się do mnie, a w jej oczach widziałem współczucie. Właśnie miałem się odezwać, gdy nagle do sali weszli Xabi, Cris, Marcelo, Sergio i Alvaro.
- Jak tam? Jak po nocy? – zapytał od razu Morata.
- W porządku. – odpowiedziałem, po czym przywitałem się z każdym i przekazałem to, o czym mówił mi lekarz.
- Przywieźliśmy kilka rzeczy dla Twojego wujka. – odezwał się Xabi, pokazując reklamówkę, którą trzymał w reku. – Piżama, przybory do mycia i tak dalej.
- I powiadomiliśmy Twoich rodziców i brata. – rzekł tym razem Ronaldo. – Prosili, żebyś się z nimi skontaktował.
- Personel też już wszystko wie. – wtrącił Sergio.
- Wielkie dzięki chłopaki. – powiedziałem, spoglądając na każdego po kolei. – Nie wiem, co bym bez Was zrobił.
- Zginąłbyś marnie. – odparł Cris, po czym wszyscy zaśmialiśmy się, a następnie uściskałem każdego z osobna.
Ustaliliśmy, że wrócę do domu, by wziąć prysznic i przebrać się w świeże ciuchy. Przy okazji miałem także odwieźć Julie. Żeby było szybciej, Sergio zaproponował, byśmy pojechali jego autem. Tak więc chłopaki zostali w szpitalu, a ja wraz z Polką po kilku minutach byliśmy już w samochodzie Hiszpana. Wjechałem na główną drogę i ruszyłem przed siebie. Kątem oka zerknąłem na towarzyszkę, która wyglądała przez okno.
- Mogę Cię o coś zapytać? – przerwałem w końcu ciszę.
- Jasne.
- Jesteś z Michael’em?
Nie wiedziałem dlaczego o to zapytałem. Po prostu czułem, że muszę to wiedzieć.
- Nie rozumiem… - odpowiedziała powoli. – Skąd ten pomysł?
- Widziałem jak się całujecie. – powiedziałem, po czym szybko dodałem: - To znaczy to nie było celowe, przyjechałem po Ciebie, żebyś wyszła z nami i wtedy Was zobaczyłem.
- Rozumiem. – westchnęła głośno. – Nie, nie jestem z nim.
- Ale to co widziałem…
- To było nieporozumienie. Nic do niego nie czuję, poza przyjaźnią oczywiście – wtrąciła, przenosząc swój wzrok na mnie.
Przytaknąłem głową na znak zrozumienia. Poczułem ulgę… Ale dlaczego? Czy naprawdę obawiałem się usłyszeć coś innego? Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Po kilkunastu minutach zatrzymałem samochód i odpiąłem pas.
- Iker, dlaczego jesteśmy u Ciebie?
Spojrzałem na nią zdziwiony, po czym popatrzyłem przez przednią szybę. Rzeczywiście, byliśmy na posesji wujka.
- Nie wiem. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.


Julie

            Patrzyłam w osłupieniu jak Iker wychodzi z samochodu. O co w tym wszystkim chodzi? Odpięłam pas, po czym także wysiadłam z auta.
- Co się dzieje? – zapytałam, spoglądając w jego brązowe oczy.
Nic nie odpowiedział, tylko podszedł do mnie szybkim krokiem, ujął w dłonie moją twarz i zaczął mnie całować. Moja reakcja była zupełnie inna niż w sytuacji z Michael’em. Poddałam się całkowicie pocałunkowi Hiszpana. Ba, nawet kiedy chciał go skończyć to ja zaczęłam go pogłębiać. Chyba nie miał nic przeciwko, bo przeniósł swoje dłonie na moje biodra, przysuwając mnie do siebie. Natomiast ja swoją wplotłam w jego włosy i delikatnie za nie pociągnęłam, oczywiście nie przerywając pocałunków. Drugą dłoń oparłam o jego tors. Oderwaliśmy się w końcu od siebie, a następnie utrzymywaliśmy przez kilkanaście sekund kontakt wzrokowy, oddychając nieco szybciej. Chciałam powiedzieć, że powinnam już iść, ale bramkarz jakby czytając w moich myślach, zaczął mnie całować na nowo. Czułam jak ciągnie mnie powoli w stronę domu. Czułam jak jego język pieścił moje podniebienie, a dłonie wsuwały się powoli pod moja bluzkę. Czułam także, że ja zaczęłam odpowiadać mu tym samym, czując przyjemny ucisk poniżej brzucha, przyspieszone bicie serca i rosnące pożądanie. I wiedziałam, że o jakiejkolwiek kontroli nie ma już mowy.
Gdy zaczęliśmy kierować się w stronę schodów, nie przestając się całować, usłyszeliśmy jakieś głosy.
- Cześć, wróciliśmy z zakupów! – krzyknął Carvajal.
Oderwałam się szybko od Ikera, patrząc na niego z przerażeniem. Po chwili ujrzeliśmy kilkoro chłopaków obładowanych reklamówkami.
- O, tu jesteście. Jak Twój wujek? – odezwał się Benzema.
- To ja już pójdę, przepraszam. – powiedziałam, po czym nie czekając na ich reakcje i nie oglądając się na Ikera, wyszłam szybkim krokiem z willi.
Pobiegłam na najbliższy postój taksówek i wsiadłam do jednej z nich, podając adres Michael’a. Tego było za wiele. Najpierw mój przyjaciel, teraz Hiszpan… Choć przyznałam w duchu, że sytuacja z Ikerem była zupełnie inna. Oboje tego chcieliśmy. Ale może dobrze, że do niczego nie doszło? Może dla niego byłoby to tylko pocieszenie po Sarze, bądź chwilowe zapomnienie o problemach i nic więcej? No i przecież miałam się kontrolować!
- Kamińska, ale z Ciebie kretynka. – powiedziałam tak cicho, że nawet siedzący za kierownicą mężczyzna nie usłyszał moich słów.


~ ~ ~ ~ ~ ~

"Większość dzieciaków marzy o strzeleniu doskonałego gola. Ja zawsze marzyłem, żeby go zatrzymać." - Iker Casillas

"Nie może sobie żadna drużyna wypracować czystej sytuacji strzeleckiej, a jak już ją sobie wypracują, to albo blokują, albo źle trafiają, albo jest Iker Casillas." - Dariusz Szpakowski



3 komentarze:

  1. Oo kochany Sergio i reszta chłopaków :) <3
    Uhuh narzeczona :D Nieźle, nieźle :D

    AAAAAA!!!!!! TAK, TAK, TAK!!!!! NARESZCIE!!! xD
    Iker w końcu wziął sprawy w swoje ręce yy tzn. usta xD Hahahaha xD
    Teraz tylko obgadają wszystko on zerwie z Sarą i będzie dobrze :D
    Nosz kurde! -.- Co za dupki! Nie mogli później wrócić?! -.- Ehh :D

    Rozdział cód, miód i malinka :D
    Czekam na nowy! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie "pospolite ruszenie" wśród chłopaków :) Kochani są, cudownie mieć takich przyjaciół, którzy zawsze wesprą w ciężkich chwilach.
    No i w końcu doczekałyśmy się akcji romantico!!!! :) Tylko czemu musieli im przerwać!!! Chłopaki ewidentnie nie mają wyczucia czasu!!! No i po co ta Julie się tak broni przed cudownym Ikerem? :P Niechże ona się ogarnie no! Każda z nas chciałby być na jej miejscu :P
    Napisałaś to cudnie, jak zawsze kochana!
    Czekam na kolejny, a tymczasem zapraszam do siebie na nówkę.
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. i widzę mój ulubiony cytat Santo pod rozdziałem *-*

    to naprawdę bardzo miłe, że chłopcy tak szybko zareagowali i zaoferowali swoją pomoc. widać, że Ikuś naprawde może liczyć na nich w każdej sytuacji. fajnie mieć takich przyjaciół. a i Julie się zgłosiła ^^
    cieszę się, że Iker z Julie sobie wszystko wyjaśnili. dobrze, że zapytał, to rozwieje wszystkie jego watpliwości i może się nie będzie już zastanawiał, tylko zapomni o Sarze :D a to, że to Julie została nazwana jego narzeczoną... hm, może ta pielęgniarka nieco wyprzedziła fakty? oby ^^
    zakończenie - mega. miałam nadzieję, że coś więcej z tego wyniknie, ale jak widać chłopcy mają wyczucie czasu, że ho ho.
    z niecierpliwością czekam na kolejny ^^
    przy okazji też zapraszam do siebie na nowość. czy Ballack zdecyduje sie na współprace z Carbonero? i czy Khedira i Ozil tym razem znowu coś zmajstrują? odpowiedzi jak zawsze na te-quiero-para-siempre.blogspot.com pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń